I PLF: Wywozimy punkt z Lublina!
W minioną sobotę Bykom przyszło mierzyć się z AZS UMCS Lublin. Drużyna Artura Gadzickiego to uznana marka pierwszoligowych parkietów, która co roku plasuje się w pierwszej szóstce rozgrywek.
Przed meczem, dotarły do nas wieści o rzekomym osłabieniu gospodarzy, jednak podług kadry, którą dysponował w tym dniu trener Michał Zawadzki, ubytki w Lublinie wydawały się być niewielkie.
Ze względu na urazy, na mecz pojechać nie mogli Bartłomiej Krysiak, Tomasz Sztaba, Marcin Skrydalewicz i Paweł Kamiński. Cieżar walki o punkty spoczął na barkach zawodników, którzy ostatnio grali, bądź też trenowali mniej.
Nie zmieniło to jednak nastawienia Byków i od pierwszej minuty widać było determinację w dążeniu do celu. Nie było to oczywiście perfekcyjne spotkanie w wykonaniu Łodzian, ale zaciętość w każdym pojedynku i skuteczność w kontratakach pozwoliły na dwubramkowe prowadzenie do przerwy. Przy bardzo dużym tempie narzucanym przez gospodarzy, wynik ten był dużym sukcesem.
Fenomenalne 20 minut rozegrał duet Wasiak - Pomykała. Wpierw Ten pierwszy skorzystał z idealnie wystawionej piłki przez naszego pivota, a później to Kamil odwdzięczył się świetnym podaniem i nasz kapitan podwyższył wynik.
Drugą połowę Łodzianie rozpoczęli również dobrze. Kilka minut po rozpoczęciu gry, napór Malwee poskutkował rzutem rożnym. Mocno wbitą piłkę wykorzystał "na raty" Mateusz Sobczak i było 0:3.
Rywale zdecydowali się na grę z wycofanym bramkarzem i była to bardzo dobra decyzja trenera AZS UMCS. Grając dwoma "czwórkami" siły prędzej, czy później musiały opuścić graczy z Łodzi. To przełożyło się na nieco wolniejszy czas reakcji i w konsekwencji co najmniej kilka groźnych akcji "Dzików".
Gol na 1:3 padł do zagraniu ręką Przemysława Olczaka i wykorzystanym uderzeniu z szóstego metra. 2:3 było chwilę później po dobrze rozegranej akcji gospodarzy. Nie zwlekając, o czas poprosił trener Zawadzki i skorygował ustawienie w defensywie swoich podopiecznych.
Poskutkowało to przechwytem i uderzeniem do pustej bramki Krystiana Pomykały. Warto dodać, że nasz kapitan wykonał w tej akcji kawał dobrej roboty, wygrywając pojedynek 1 na 1 przed oddaniem bardzo precyzyjnego strzału. Było 2:4.
Czas płynął bardzo wolno, a rywal nadal napierał, w końcówce dodatkowo zmieniając wariant rozegrania gry w przewadze jednego zawodnika. Trafienia na 3:4 oraz 4:4 to strzały z dystansu, do których będac w pełni sił, obrona Łodzian zapewne by nie dopuściła.
W zaistniałych okolicznościach ważnym było, by meczu nie przegrać. Na 10 sekund przed końcową syreną szczęście uśmiechnęło się do naszych zawodników i piłka zatańczyła na poprzeczce bramki strzeżonej przez Kamila Kajetaniaka, po czym opuściła plac gry.
Chwilę potem, przeciwnicy fatalnie zagrywają z rzutu rożnego i w fenomenalnej sytuacji nie udaje się trafić do pustej bramki... Taki los. Punkt przyjmujemy z ogromnym szacunkiem i na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek wciąż jesteśmy w grze.
Wobec wyników w pozostałych meczach (przegrane Nowin i Pyskowic) sytuacja, choć nadal bardzo trudna, to z tlącą się iskierką nadziei.
Po przerwie świątecznej czekają nas dwa mecze domowe (7 kwietnia z Berlandem Komprachcice i 14 kwietnia z GSF Gliwice) a na zakończenie potyczka z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie GKS Ekom Futsal Nowiny.
Bądźcie z nami, kibicujcie Bykom!
Komentarze